Tofu?
Nie, dziękuję.
Taka była moja odpowiedź, zanim poznałam rodzinę pochodzącą z Azji, która zaprosiła mnie do swojego wielopokoleniowego domu pod Warszawą.
Nie cierpię tofu! – Powiedziałam im szczerze. Nie sądzę żebym mogła zmienić kiedykolwiek zdanie. Jadłam tofu w wielu miejscach na świecie i nie wydaje mi się prawdopodobne by mogło się w tym temacie wydarzyć coś spektakularnego. Ot, niesmaczny „pseudoserek”, o dziwnej konsystencji, złej sławie (GMO) i wątpliwej jakości prozdrowotnej.
A jednak!
To było totalne zaskoczenie! Moja nieufność zamieniła się… w miłość!
Odkryłam fakty, z których nie zdawałam sobie sprawy, które znacząco wypłynęły na mój stosunek do TEGO tofu i innych tofu. Zrozumiałam, że to czego do tej pory próbowałam, to efekty masowej produkcji nie mające nic wspólnego z azjatycką tradycją. I jak to zwykle bywa – takie „drobiazgi” czynią różnicę w wartości produktu i jego smaku.
Od tamtej pory prowadzę nieustające kulinarne eksperymenty a ich efekty przyjemnie łechczą moje kubki smakowe. Cieszę się, że w parze ze smakiem mamy tutaj jakość! Zamiast sztucznych dodatków – prawdziwy, hodowany od lat w tradycyjny sposób, domowy zakwas. Mała rodzinna manufaktura. W wewnątrz pełnowartościowe białko, dobre tłuszcze i minerały.
Smakotofu zmieniło moje kulinarne życie!
Teraz jest dostępne również dla Ciebie.